Stanisław Lem to był jednak gość – żeby w latach 60-tych ubiegłego wieku wymyślić tak niesamowitą historię jak ta w The Invincible, to trzeba mieć wyobraźnie. Gra nie podąża jednak bezpośrednio śladami mistrza, a serwuje nam nieco inną opowieść. Nie wszyscy mogą być zadowoleni.
Źródło: Recenzja The Invincible. Kochasz Lema i symulatory chodzenia?
Recenzja The Invincible. Kochasz Lema i symulatory chodzenia?

Poprzedni artykuł