Mąż nie mówił do niej inaczej niż Maryleńko. Można było ich spotkać we wszystkich poznańskich kinach, choć najczęściej w Muzie przy Świętym Marcinie, nad którą z resztą zamieszkali 10 lat temu. Mieli swoje ulubione festiwale w całym kraju. Jeździli do Gdyni, Warszawy, Wrocławia i Łagowa, który polubili w szczególności. Każdy obejrzany film, a było ich kilkanaście tysięcy – odnotowywali w prowadzonych z pieczołowitością zeszytach. Pan Bogdan robił to nawet za pomocą wymyślonego przez siebie alfabetu. Kiedy zmarł trzy lata temu, pani Maryleńka…
Źródło: „Każdy film ma w sobie coś”. Zmarła najsłynniejsza polska kinomanka
„Każdy film ma w sobie coś”. Zmarła najsłynniejsza polska kinomanka
